W poniedziałek zaprezentowano w Katowicach wyniki raportu na temat rozwoju sektora nowoczesnych usług biznesowych (BSS, Business Services Sector). I choć dokument „BSS in Poland” autorstwa Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiIZ) został opublikowany kilka miesięcy temu (więcej na jego temat w artykule z czerwca br.), to dziś uwagę poświęcono dwóm specjalizacjom, które miasto powinno starać się rozwijać.
Sektor nowoczesnych usług biznesowych to jeden z najmłodszych sektorów polskiej gospodarki, który zaczął formować się 15 lat temu, a dziś zaczyna konkurować z tradycyjnymi branżami przemysłowymi, takimi jak motoryzacja. Katowice i aglomeracja górnośląsko-zagłębiowska znajdują się wśród liderów zatrudnienia w centrach usług dla biznesu. W 71 placówkach pracuje ponad 16 tys. wykwalifikowanych osób, co stanowi 8,4% ogólnego zatrudnienia w sektorze i plasuje aglomerację na 4. miejscu (zaraz za Krakowem, Warszawą i Wrocławiem). Nowa gałąź biznesu ma również swoje specjalizacje. Prym w Katowicach i okolicznych miastach wiodą firmy obsługujące zadania dla sektora informatycznego.
Podczas poniedziałkowego spotkania przedstawicielka PAIiIZ potwierdziła, że 33 centra spośród 71 ulokowanych w aglomeracji katowickiej zajmują się obsługą procesów IT. – To pozwala stwierdzić, że mamy do czynienia z pewnego rodzaju specjalizacją. I nie jest to tendencja, która jasno rysuje się w innych miastach. Tak naprawdę głównie Katowice mogą poszczycić się tak wielką reprezentacją firm z branży informatycznej. To świetna wiadomość, bo sektor ten oferuje wyjątkowo dobrze płatne miejsca pracy i ma szansę oferować bardzo dobre płace również w przyszłości, bowiem wzrost zarobków w tej dziedzinie to od 5 do 6, a nawet 8 procent rocznie – skomentowała Iwona Chojnowska-Haponik, dyrektor Departamentu Inwestycji Zagranicznych, PAIiIZ.
Według uczestników spotkania, umiejętność wytworzenia konkurencyjnych kompetencji jest istotna, jeśli chodzi o rywalizację miast i przyciąganie inwestorów. – Siłą Katowic jest fakt, że wytworzyły na mapie outsourcingowej Polski specjalizację w obszarze IT. W każdej lokalizacji potrafimy dostarczać usługi na takim czy innym poziomie. Jednak teraz jest niezwykle ważne, aby pokazać, że w tym właśnie mieście wykształcił się pewien typ usług oferowany na najwyższym poziomie, przez co można kreować renomę miasta. I my, jako Capgemini, największe centrum IT mamy właśnie w Katowicach – powiedział Marcin Nowak, dyrektor zarządzający Cloud Infrastructure Services Eastern Europe, Capgemini.
W Katowicach firmy z sektora BSS świadczą usługi w 34 językach. Jednak pośród tego dobrobytu umiejętności lingwistycznych wskazuje się nieśmiało pewną słabość. – Znajomość języków, to jest to, co wyróżnia nasz region. Ale paradoksalnie dostępność kadr ze znajomością języka niemieckiego to aspekt, nad którym powinniśmy wspólnie popracować – stwierdził Bogumił Sobula, wiceprezydent Katowic.
Do nadrabiania zaległości w tym obszarze zachęcała Iwona Chojnowska-Haponik. – Procesy obsługiwane w centrach usług wspólnych w Polsce świadczone są przede wszystkim po polsku i po angielsku, ale coraz bardziej popularny jest niemiecki. Namawiamy studentów i uczniów szkół średnich, aby uczyli się intensywnie tego języka, bo zapotrzebowanie jest ogromne – podsumowała dyrektor PAIiIZ.
Rozmowa z Iwoną Chojnowską-Haponik, dyrektor Departamentu Inwestycji Zagranicznych, PAIiIZ.
Katowice.pro: Dlaczego język niemiecki jest akurat tym, który powinien być rozwijany pośród kadr Katowic i aglomeracji? Czy chociażby Opole i Szczecin, choć to znacznie mniejsze ośrodki BSS, nie są lepiej predestynowane w zakresie dostępności pracowników posługujących się niemieckim?
Myślę, że Katowice mają renomę jako miejsce, gdzie po pierwsze mówi się językiem niemieckim i to bardzo dobrym językiem niemieckim. I to na pewno przyciąga inwestorów. Jeśli chodzi o konkurencyjne miasta, to nie pokłócą się Państwo o talenty. W każdym z tych ośrodków można by rekrutować rzesze osób niemieckojęzycznych i one wszystkie miałyby szanse zostać wchłonięte przez rynek. W tej chwili mamy do czynienia z olbrzymią liczbą centrów usług wspólnych, a te świadczą usługi w bardzo wielu językach europejskich, w tym w szczególności w języku niemieckim. Po drugie widzimy, że język niemiecki jest bardzo potrzebny ze względu na firmy niemieckie, zwłaszcza produkcyjne, które powoli odkrywają dobrodziejstwa związane z outsourcingiem procesów biznesowych. One wcześniej z tego typu usług nie korzystały, dlatego że w Niemczech mamy do czynienia z wieloma tradycyjnymi firmami, często rodzinnymi, dla których zmiana modelu funkcjonowania znanego od lat była czymś niepojętym. Natomiast coraz częściej widzimy przedsiębiorstwa, jak np. ThyssenKrupp, które po bardzo długim procesie zastanawiania się, decydują się na konsolidację obsługi procesów biznesowych w jednym centrum. I wówczas oczywistym jest, że język niemiecki jest niezwykle potrzebny – z jednej strony centra usług wspólnych firm globalnych, gdzie część procesów obsługiwana jest po niemiecku, z drugiej strony duża fala firm niemieckich, które również obsługują swoje spółki w Niemczech z biura w Polsce. Ten rynek będzie się rozwijał, jak i zapotrzebowanie na pracowników posługujących się językiem niemieckim. I mowa tu o coraz bardziej zaawansowanych umiejętnościach, gdzie obsługa nie polega już na prostej odpowiedzi przez telefon czy wpisaniu odpowiedzi do komputera. To często jest obsługa klienta, więc i umiejętności językowe muszą być najwyższej próby. Uważam, że Katowice ze swoimi ośrodkami akademickimi są w stanie zagwarantować tego typu obsługę. Zatem i Opole, jak i Szczecin wykroją swój kawałek tortu, ale to nadal za mało, jeśli chodzi o pracowników niemieckojęzycznych.
Nawiązując do firm, które wcześniej nie korzystały z rozwiązań sektora BSS, czy możemy liczyć, że przedsiębiorstwa zatrudniające głównie pracowników produkcyjnych, chociażby z branży motoryzacyjnej zaczną równie ochoczo tworzyć miejsca pracy dla „białych kołnierzyków”?
To jest naturalny proces. I bardzo się cieszę, że taką ścieżkę kariery przyjmują firmy. Na początku okresu transformacji w Polsce mieliśmy do czynienia z prostym składaniem podzespołów w fabrykach, następnie udało się rozwinąć pełne linie produkcyjne, a teraz kolejnym krokiem jest tworzenie centrów usług wspólnych, i co najciekawsze – a z tym mamy w szczególności do czynienia w branży motoryzacyjnej – widzimy, że tworzone są w Polsce centra inżynieryjne. W nich trwają prace nad produktami i ulepszaniem procesu produkcji, i z Polski te nowe produkty są dystrybuowane na cały świat, co oznacza, że centra te nie mają na celu jedynie dostosowanie projektu do rynku lokalnego, a wręcz przeciwnie – są tworzone na potrzeby globalnych korporacji. Jest to możliwe dzięki naszym kadrom, coraz częściej docenianym przez zagranicznych inwestorów, którzy przez wiele lat istnienia w Polsce mieli możliwość przyjrzenia się ewolucji w kształceniu pracowników i dziś starają się ich stopniowo angażować do dużo bardziej zaawansowanych procesów. Mamy takich przykładów wiele, jak chociażby TRW w Częstochowie, które stworzyło centrum badawczo-rozwojowe, mamy Cooper Standard, który stworzył centrum usług wspólnych w Bielsku-Białej, jak również dwa centra General Motors w Tychach, tj. centrum usług wspólnych oraz centrum inżynieryjne. To bardzo dobry sygnał, że proces inwestycyjny nie kończy się jedynie na produkcji.
Ale aglomeracja katowicka, choć druga pod względem wielkości po Warszawie, wciąż wypada najsłabiej, jeśli chodzi o zainteresowanie zagranicznych inwestorów. W Państwa raporcie pokazujecie, że z siedmiu największych ośrodków BSS w Polsce zapytań dotyczących Katowic jest najmniej.
Często pytam inwestorów: „jakie chcecie zobaczyć lokalizacje?”. W odpowiedzi wskazują dwie: Warszawę i Kraków. Czasem, gdy inwestor jest lepiej przygotowany mówi jeszcze o Wrocławiu. Natomiast należy pamiętać, że dane dotyczące zapytań dotyczą miast pierwszego wyboru i wówczas Katowic często na tej liście nie ma. Natomiast mając szansę zaprezentować wszystkie lokalizację w momencie, gdy firma jest niezdecydowana, to bardzo często Katowice wypadają na tyle ciekawie, że inwestorzy chętnie odwiedzają również to miasto. Stolica województwa śląskiego zapewne nie jest brana pod uwagę, jako pierwszy wybór, bo na razie nie jest to miejsce aż tak rozpoznawalne. Ale przy pokazaniu wszystkich argumentów, np. dostępności pracowników i powierzchni biurowych, warunków prowadzenia działalności i jej kosztów, zaczyna być dla inwestorów interesująca. I w konsekwencji, wizyt w Katowicach mieliśmy znacznie więcej niż zapytań pierwszego wyboru dotyczących miasta.