Od 1 stycznia br. działa Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. Ma zająć się przede wszystkim organizacją transportu na obszarze 41 miast i gmin związku, działaniami na rzecz rozwoju społeczno-gospodarczego oraz planowaniem przestrzennym. Do jej zadań należeć będzie również promocja, jednak dotychczas nie przedstawiono na jej potrzeby oficjalnej marketingowej nazwy.
Natomiast w ubiegłym tygodniu przyjęto statut związku. W dokumencie określono cel GZM, obejmujący „wykorzystanie potencjału gmin członkowskich, pobudzenie kreatywności mieszańców oraz inspirowanie zmian, umożliwiających przyśpieszenie procesów gospodarczych i społecznych, prowadzących do stworzenia ośrodka wzrostu, mogącego skutecznie konkurować z innymi obszarami metropolitalnymi”.
Oprócz celu nakreślono również zadania, którymi ma być właśnie kształtowanie ładu przestrzennego, rozwój społeczny i gospodarczy, planowanie, koordynacja, integracja oraz rozwój publicznego transportu zbiorowego, w tym transportu drogowego, kolejowego oraz innego transportu szynowego, a także zrównoważonej mobilności miejskiej. Do zadań GZM ma należeć również współdziałanie w ustalaniu przebiegu dróg krajowych i wojewódzkich oraz promocja całego związku.
Wiemy już, że trwają prace przy tworzeniu Zarządu Transportu Metropolitalnego. Z kolei ostatnie z zadań, czyli promocja wydają się być najszybsze do wdrożenia. Na ten rok związek zaplanował ponad 20 przetargów publicznych za ponad 26,7 mln zł, w ramach których m.in. wyłonione zostaną podmioty odpowiedzialne za promocję GZM w kraju i za granicą.
Związek wciąż nie ma jednak prostej nazwy, z którą mógłby ruszyć w świat. W statucie czytamy, że organizacja funkcjonuje jako „Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia”, dopuszcza się stosowanie skrótu „GZM”. Jej siedzibą są Katowice. W ostatnich miesiącach wielokrotnie zwracano jednak uwagę, że to określenie nie jest rozpoznawalne i nie powinno być używane w działaniach promocyjnych, ani w Polsce, ani tym bardziej za granicą.
Dotychczas na forum publicznym swoje propozycje nazwy marketingowej zgłaszali głównie politycy. Padały znane sugestie, jak „Metropolia Katowice” czy „Metropolia Silesia” oraz nowy pomysł – „Metropolia Sileza” (połączenie pierwszych liter słów „Silesia” i „Zagłębie”).
Podczas Property Forum Katowice głos w tej sprawie zabrali przedstawiciele biznesu. Na sesji „Hotele. Miasto spotkań biznesu” poruszono kwestię wciąż zbyt słabej promocji aglomeracji oraz współpracy miast. Nadzieją na poprawę tego stanu ma być nowo powstała metropolia.
To, co dla polityków i części mieszkańców jest przedmiotem dyskusji, dla ludzi biznesu jest sprawą oczywistą. Przynajmniej, jeśli chodzi o reprezentantów firm hotelowych inwestujących w mieście. – Prostota jest kluczem do sukcesu. Użycie nazwy Metropolia Katowicka to najkrótsza droga, aby uzyskać rozpoznawalność, a później przekuć ją na wyniki, zarówno dla organizatorów wydarzeń, jak i dla hotelarzy – powiedział Przemysław Wieczorek, członek zarządu, Puro Hotels.
– W firmie wiemy, jak dużo czasu potrzeba na wykreowanie nowej marki. Szczególnie marki miasta czy aglomeracji. Metropolia Katowice to pierwsza rzecz, jaka przychodzi do głowy i jest prosta – to opinia Tomasza Piórkowskiego, dyrektora regionalnego Kraków & Katowice, Vienna House.
– Proszę wyobrazić sobie, że przyjeżdża biznesmen z Nowego Jorku, pyta o największe miasto w Polsce, a my recytujemy, że to „Metropolia Gmin Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego” – mówi Leszek Mikos, prezes zarządu spółki Metropol Hotel Man, która jest właścicielem hotelu Park Inn by Radisson Katowice. – Większość najlepszych rzeczy dzieje się w Katowicach. O pozostałych gminach metropolii mało się mówi.
Swój typ, nie po raz pierwszy, forsuje Wojciech Kuśpik, prezes zarządu PTWP, organizatora Property Forum Katowice i 4 Design Days. – Zdecydowanie Metropolia Katowice. Chociaż jestem mieszkańcem Siemianowic Śląskich.
Nie wyłamał się także Gheorghe Marian Cristescu, prezes zarządu spółki Chopin Airport Development, która w Katowice Airport buduje hotel Moxy. – Faktycznie, Katowice to marka, która jest najbardziej rozpoznawalna. Trzeba być pragmatycznym, stawiać na prostotę. To jest ta lokomotywa, pod którą należy się podłączyć.
Jedyny urzędnik i zarazem przedstawicielem katowickiego magistratu obecny w dyskusji, był, co nie dziwi, tego samego zdania. – Rozwiązaniem nie jest nazwa Silesia, bo przecież znajdujemy się na wschodnich granicach tego dużego regionu, ciągnącego się daleko na zachód. Jeśli popatrzymy na historię, to województwo katowickie nikomu nie przeszkadzało. Dlaczego Metropolia Katowice miałaby komukolwiek przeszkadzać i cokolwiek zabierać? Byłaby to nazwa łatwa do przetłumaczenia na każdy język, funkcjonalna, wpadająca w ucho i mówiąca, gdzie tak naprawdę jesteśmy – podsumował dyskusję Waldemar Bojarun, wiceprezydent Katowic.